Nie miała baba kłopotu, to sobie wymyśliła kolejne zajęcie...
Z racji stanu mojego preferuję cieniste zaułki, a że brak takowych na mojej działce padło hasło zrobienia daszku - coś w stylu werandy. No ale jak robić daszek to i dach wypadałoby naprawić, a to już większe przedsięwzięcie.
Hasło padło, umiejętności organizacyjno-mobilizacyjne zostały uruchomione. Terminy wstępnie wyznaczone i rozpoczęta część projektowa, a także co najważniejsze wycena. Będzie czas na poważne działania. :)
Strefa wypoczynkowa wyznaczona małymi fundamentami pod belki werandy. Będą schły i czekały na dalsze części konstrukcji.
Piaskownica malowana jesienią wreszcie złożona i zaopatrzona w piasek. Będzie jeszcze trzeba dosypać, bo jakoś mało nazbieraliśmy, ale to w swoim czasie. Ważne, że młody zadowolony ze swojego miejsca.
Obawiam się, że piękny wstępny ład zostanie znów zaburzony. Będzie sprzątania i układania...
Grządki zaś spokojnie czekają na swoją kolej...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz