Wydaje mi się, że wyjątkowo dużo mamy w tym roku ogarnięte na naszym skrawku ziemi, bo zasiane, posadzone i zielsko jeszcze nas nie goni. Natomiast z robieniem zdjęć i publikowaniem tutaj jestem strasznie do tyłu.
Tak na majówkę ćwiczyliśmy młodą żeby chciała siedzieć w wózku. Nie wytrzymuje za długo bo wszędzie wolałaby raczkować. Korzystamy z takiej godzinki wolnych rąk i jesteśmy wówczas bardzo wielozadaniowi.
Synuś założył farmę ślimaków w piaskownicy - karmił, poił i edukował...
Tu grządki przygotowane grzecznie czekają na nasadzenia i nasionka. Niebawem będa tu widoczne ogórki i pomidory.
Mąż z widłami szalał, żeby ostatni kawałek oczyścić. Potem poczekamy na odrosty bo tam perz rósł i nie zawsze uda się wybrać wszystkie pędy. Będzie trzeba nawieźć ten kawałek czymś solidnym i następnie zabezpieczymy agrowłókniną, żeby praca nie poszła na marne. W tym miejscu docelowo ma być posadzony winogron. Międzyczasie musimy zbudować odpowiedni stelaż i we wrześniu zakupić szczepki z okolicznych winnic.
To na tyle nadrabiania. Może uda mi się cyknąć jeszcze w tym miesiącu jakieś fotki, żeby było porównanie jak przez ten czas się pozmieniało.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz