Dawno nas nie było a po urlopie sporo się zmieniło...
Niestety skleroza na nas napadła i zapominamy wciąż w ferworze dnia codziennego o zabraniu ze sobą na działkę aparatu. Wpadamy tam zwykle na chwilę jak po ogień. Robimy zbiory i podlewamy bo na naszej pustyni w te upały to strasznie sucho i wszystko mdleje.
Co my tam zbieramy?
A no obrodziło nam co innego w tym roku niż w poprzednim.
Królują ogóraski. Pierwszym zbiorem przebiliśmy cały poprzedni sezon. Jak to moje dziecie rzecze dobrze rosną na słomo-kupie (ma na myśli obornik, który przywiózł wujek). Kolejna jest papryka w wersji Hot, którą wciąga mój małżonek i zieje ogniem potem, a także zwykła... Krzaczki oblepione są po kilka a nawet kilkanaście sztuk więc je obrywam systematycznie, żeby kolejne miały miejsce. Swe triumfy odbierają również patisony, które rozdajemy na prawo i lewo :P zakupiłam dwie paczki patisonów a mam ich całą grządkę bo taki psikus mi się trafił, że kupne kabaczki i posiane razem z nimi są też patisonami - ciekawe czy to podlega pod reklamacje. Dynie nam już dojrzały i zostały ścięte, pomarańczowe piękności nie są duże ale za to równiutkie i okrąglutkie. uż niedługo zupka dyniowa mniam i placek dyniowy mniam mniam...
Pomidorki w tym roku słabiej, ale jest ich troszkę do kanapek. Fasolka zginęła śmiercią tragiczną porażona nie wiadomo czym - jeszcze jesteśmy niedoedukowani żeby się zmierzyć z tym tematem. Ziemniaków cała grządka do skopania (ciekawe kiedy) i nawet marchewka w tym roku urosła. Najsłabiej to buraczki i pietruszka się spisały, ale nie martwcie się damy im szansę w kolejnym sezonie.
Moje zioła też niezbyt współpracują z nami, ale mam obfity zbiór do suszenia kwiatów nagietka dobrych na brzuszek i układ trawienny, a także szałwii i lawendy.
Tak, tak obiecuję na kolejny wyjazd działkowy zabrać aparat :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz